Czas zadumy...
Komentarze: 3
Dziś Święto Zmarłych - czas zadumy i refleksji... Czas gdy odwiedzamy krewnych i przyjaciół, który już nas opuścili... Przykre jest to, że najczęściej owych krewnych odwiedzamy tylko ten jeden raz w roku... Idziemy wtedy zapalić znicz, odmawiamy od niechcenia jedną "zdrowaśkę" i wracamy do domu udając, że nie widzimy nikogo i niczego... Nawet do puszki wolontaiuszy nic nie wrzucimy... Wiem, bo dziś sama kwestowałam na cmentarzu Rakowickim i przyglądałam się ludziom... Byli tacy, co sami do nas podeszli i coś wrzucili, byli tacy, którzy wrzucili, ale z jakimś dziwnym niesmakiem na twarzy, byli tacy, którzy udawali, że nas nie widzą, i był też jeden taki, co stwierdził "nie jestem naiwny"... to już mnie uraziło... już miałam za nim zawołać "a ja nie jestem bezduszna", ale jakoś się powstrzymałam - takiego człowieka nic nie zmieni... Ale jednak trochę zebraliśmy :) Dziwne, że najwięcej dały starsze osoby, które przez skromne emerytury ledwie wiążą koniec z końcem... Nawet kilka znanych osób spotakaliśmy :) Turnau nam wrzucił do puszki kilka grosików :) Szkoda tylko, że nie wpadliśmy w porę na pomysł zaproszenia go do szkoły :P
Po skończonej kweście poszłam do parku. Usiadłam naprzeciwko mojego ulubionego drzewa i oddałam się rozmyślaniom... Prawdę mówiąc dopiero w parku dało się wyczuć zadumę, może nutkę melancholii... I tak siedziałam przez ponad pół godziny patrząc jak liście powoli, jakby od niechcenia zlatują z drzew... A w drodze do domu po wpływem dziwnego impulsu wzięłam liść klonu... Trzymam go teraz w palcach i zastanawiam się na co mi on? Z resztą nie ważne :)
Dodaj komentarz